Dawno, dawno temu, czyli wczoraj,
pewna młoda staruszka siadła w słonecznym cieniu
na miękkim drewnianym kamieniu
i nic nie mówiąc rzekła do młodego starca
z długą brodą bez zarostu:
– Jestem bezdzietną wdową.
Miałam kiedyś syna mądrego, ale bardzo głupiego.
Wlazł on na gruszkę, trząsł pietruszkę, cebula leciała,
aż przyszedł właściciel tego banana i krzyknął
„Złaź pan z tego kasztana”
Pozbierał więc tylko opadłe kurki
i poszedł na rynek sprzedać te ogórki.
Ludzie się mocno dziwowali,
kiedy od niego taką dorodną sałatę kupowali.
Na koniec końców ten najuczciwszy ze wszystkich oszustów złodziej
poszedł na środek pustyni
gdzie przy brzegu trzy statki stały.
Jeden wielki, drugi był cały, a trzeciego wcale nie było.
Wsiadł na statek czwarty i popłynął wzdłuż Równika
w podróż dookoła Grenlandii.
Kiedy dopłynął do bezludnej wyspy,
zamieszkanej przez białych Murzynów,
wegetarian co samo mięso jedli,
odnalazł na niej pamiętnik księżniczki,
która zmarła na rok przed swoim urodzeniem,
osierocając męża i owdowiając ośmioro dzieci.
Księżniczka była biedna, ale bardzo bogata.
Jadła tylko tabletki na odchudzanie, od których
ciągle tyła.
I jeszcze by dotąd żyła, gdyby nie umarła.
To wszystko wam opowiedziałam bo
wolnego czasu nie miałam.